Dolnośląskie rzemiosło rozwija się i cieszy się zainteresowaniem
Dolnośląska Izba Rzemieślnicza (DIR) we Wrocławiu powstała 80 lat temu, w 1945 roku, po zakończeniu II wojny światowej. Przez minione dziesięciolecia w DIR adepci rzemiosła zdali 163 tys. egzaminów na czeladnika oraz 43 tys. egzaminów mistrzowskich.
- Nadal nie brakuje chętnych do zdobywania, czy podwyższania kwalifikacji. Można powiedzieć, że w ostatnich latach tendencja jest wzrostowa. Nasze dyplomy są honorowane w całej Unii Europejskiej. Wielu Polaków, którzy pracują za granicą, zdaje egzaminy mistrzowskie u nas i - jak mówią - często ich wynagrodzenie wzrasta tam nawet o 30 procent - powiedział PAP prezes DIR Zbigniew Ładziński.
Najwięcej polskich rzemieślników zainteresowanych podwyższeniem kwalifikacji jest z Norwegii, Niemiec, Francji czy z Belgii. - Często oni tam już pracują i mieszkają od lat i decydują się na zdawanie egzaminu, bo daje to im konkretne korzyści. W najbliższym czasie mamy takiej egzaminy dla elektryków i zainteresowanie jest duże – dodał prezes.
W Dolnośląskiej Izbie Rzemieślniczej można też zdobyć kwalifikacje w unikalnych zawodach, bo tylko w tej jednostce w Polsce są prowadzone kursy i egzaminy w zawodzie rusznikarza czy organomistrza. W tym ostatnim chodzi o renowację i remonty zabytkowych organów kościelnych. DIR jako pierwsza w kraju wprowadziła też egzaminy w zawodzie fryzjera zwierząt, który obecnie jest już dosyć popularny.
Dzięki współpracy ze Starostwem Powiatowym w Bolesławcu - mieście nazywanym stolicą polskiej ceramiki - udało się też utworzyć klasę patronacką dla zawodów ceramika i zdobnika szkła.
- Ten zawód jest wykonywany w innych miejscach, ale we współpracy z Cechem Rzemiosła w Bolesławcu i starostwem udało się stworzyć branżową klasę patronacką, co ma olbrzymie znaczenie dla rozwoju tej branży – powiedział Ładziński.
Prezes DIR przyznał, że klasy branżowe, w których kształcą się zawodowo młodzi ludzie, dotyczą zawodów przyszłości, takich jak np. mechatronika, mechanika samochodowa - w tym pojazdów elektrycznych. Takie klasy zwykle powstają w okolicy specjalnych stref ekonomicznych, w których działają firmy umożliwiające praktyki zawodowe oraz poszukujące pracowników w określonych zawodach.
- Obecnie mechanik samochodowy nie działa już młotkiem. Musi być w dużej mierze informatykiem, a jeśli chodzi na przykład o naprawę aut elektrycznych to takich firm bardzo brakuje w całej Polsce. Najbardziej popularne zawody branżowe to jednak nadal wśród chłopców mechanik pojazdów, a wśród dziewcząt fryzjerstwo – dodał Ładziński.
Zwrócił uwagę, że na Dolnym Śląsku istnieją dwie enklawy wręcz „zagłębia jednego zawodu”. Jedna z nich dotyczy meblarstwa i mieści się w okolicach Sycowa i Twardogóry, gdzie działają różne firmy produkujące meble, a przede wszystkim duża fabryka firmy Bodzio – potentata meblowego w Polsce. Drugim takim zagłębiem - wędliniarskim, jest firma Tarczyński w okolicach Trzebnicy.
- Pan Jacek Tarczyński w swojej firmie szkoli rzeczywiście bardzo wielu uczniów. Współpracujemy z nim jako Izba Rzemieślnicza, bo otwiera klasę patronacką. To człowiek, który dużo robi dla rzemiosła, bo rozumie rzemiosło. Podobnie jak pan Bogdan Szewczyk w firmie Bodzio szkolący stolarzy i tapicerów. On zawsze podkreśla, że zaczynał jako rzemieślnik w garażu z czterema pracownikami. A teraz ma ich 3,5 tysiąca – powiedział rozmówca PAP.
W br. Dolnośląska Izba Rzemieślnicza przeprowadziła już 30. edycję ogólnopolskiego konkursu na najlepszego ucznia piekarza i cukiernika.
- Do tych zawodów przykładamy szczególną wagę. I naprawdę cieszy fakt, że tak wielu uczniów z całej Polski w tym uczestniczy, najpierw w eliminacjach potem w finałach. Często wygrywają adepci z małych miejscowości np. ze Śląska czy Kaszubów. I to jest budujące – podsumował prezes DIR. (PAP)
ros/ mmu/ lm/
